28/11/2014

Ostatnie dni - Dublin - i wszystko co zalega w mojej glowie !

Nie wiem o czym pisac.
To straszne, ale ostatnie tygodnie byly totalnie normalne, zeby nie powiedziec nudne. .
Co prawda, w moim zyciu prywatnym zmienilo sie kilka rzeczy.  Ale nie wiem czy zakwalifikowac je do pozytywow czy negatywow. I to powoduje, ze jestem zagubiona. Jedno jest pewne. Nie mozemy wymazac sobie pamieci. Niezaleznie od tego jak bardzo bysmy chcieli. Uczucia, wspomnienia zostana tak dlugo, jak tylko nasz mozg na to pozwoli. A moj ma ogromnaa pojemnosc jezeli chodzi o takie rzeczy. Co jest najgorsze ? Ze kiedy po podjeciu decyzji, cieszymy sie, bo 'niby' jest OK. Nagle okazuje sie, ze ta rzeczywistosc nie jest dla nas. Niezaleznie od tego, czy wczesniej bylo zle, teraz na pewno jest gorzej .
A przeciez prawdziwa milosc to dawanie szans, gdy tak naprawde wyczerpal sie ich limit.
Tylko jak to zrobic ?
Mysle, ze w pojedynku serce - rozum, zazwyczaj wygrywa to pierwsze.
Ale teraz ? Czuje, ze potrzebuje porzadnego kopa, zeby wziac sie za siebie. I uwierzyc w to, co na razie jest ogromna abstrakcja ! :)

Juz tylko 4 tyg do swiat ! Zaraz potem Sylwester i Nowy Rok.
Ostatnie soboty spedzam z dziewczynami w Dublinie na ... (nazwijmy to relax-em :D) Widzialysmy  swiateczny market (ktory nas troche rozczarowal), odwiedzilysmy sklep Disney'a, i kilka innych miejsc :))

Christmas Market
Ludzi w cholere ! :D







selfie ! ;d


aahh to Frozen :D



Zeby bylo ciekawiej, ostatnim razem umowilysmy sie z innymi au pair, ale widocznie nikt nie jest 'war't naszego czasu, bo w ostatnim przeuroczym pub'ie .. wyladowalysmy same :D
Jutro ? Mam nadzieje, ze powtorka . Czas uczcic Andrzejki ! :)
nie ma to jak twarzowe selfie w przebieralni .. :D

Dublin noca..

part II :)

:D

Ze wzgledu na to, iz zostalam w Irlandii, czesc swojego urlopu, spedzilam w pracy, a reszte dni wykorzystalam na 'dni dla siebie', Ze wzgledu na 'lekka chorobe', nie bylo tego za wiele, ale udalo mi sie znow przejsc Dublin po swojemu, i pomyslec.
Nad tym co sie dzieje w mojej glowie teraz , a co bedzie sie dziac..
Co oporcz tego ?
Do wyjazdu Agi i Ami zostaly juz tylko 2 dni .. Kiedy to minelo, dopiero byl tydzien do ich przylotu !! Nie mam zielonego pojecia. Ale ciesze sie, ze moglam te dni spedzic z nimi, tutaj.
pyszna, zimna kawa - nie pytajcie o powod :D

niedzielny spacer w Bray :)




Juz tylko kilka miesiecy do konca mojego kontraktu au pair z moja rodzinka. I znow robi mi sie przykro na mysl, ze beda szukac nowej au pair na moje miejsce.
Btw ! Nadal nie wiem , jak z 6 mies konktraktu zrobil sie rok .. :D
Ale co pozniej ?
Mam juz kilka pomyslow, trzeba je tylko zreazlizowac.
Ale najpierw skupic sie na terazniejszosci. M.in musze sie w koncu wziac za organizacje Sylwestra, w koncu , ma to byc jeden z najlepszych w moim zyciu, a takze wziac sie porzadnie za przygotowanie prezentow na swieta ! :)

Chcialam napisac cos kontruktywnego, cos motywujacego do dzialania.
Ale chyba nie tym razem.

Ponizej zdj 'mojego' Dublina :)


 

cala ulica w Graffitti, o ktorej juz kiedys wspominalam :)
 















coraz blizej swieta ..
parara!
W galeriach graja juz koledy !! :D

 







Pamietajcie !
Wolnosc to stan umyslu , nie ciala !
 Do nastepnego ,
 E ;)

11/11/2014

Listopad, plany, święta iii przestroga przed perfekcjonizmem ! :)

Dlugo zbieralam sie do tego postu, i nadal nie jestem pewna, czy to co napisze bedzie mialo jakiekolwiek sens. Dlaczego tak sie tym martwie/ przejmuje ? Zanim zaczelam pisac swojego bloga, czytalam o przygodach innych au pair , m.in w USA, i czytam je do tej pory. I musze przyznac sie, ze czasem patrze na swojego bloga, i stwierdzam fakt - co za nuuudy ! No bo ile razy mozna sie zachwywcac nad urokami Dublina, czy innych irlandzkich miast ? Jesli chodzi o mnie,  zachwycam sie codziennie, ale wiem, ze osoby, ktore to czytaja, nie maja mozliwosci jak ja na zywo zobaczenia, dotkniecia, przezycia wszystkiego co mnie tutaj otacza. I to motywuje mnie do napisania, kolejnych, 'nudnych' postow odn mojego zycia w Irlandii. Na przelomie (moze nie najblizszych) miesiecy moje zycie znowu zmieni sie o kilkadziesiat stopni, i mam nadzieje, ze bede miala czas, chec oraz pomysl, zebym wam o tym opowiedziec :)
 
 
Ostaniego posta na temat Halloween dodalam w zeszlym miesiacu. Co odn swieta ? Musze powiedziec, ze mimo okropnej pogody, i wszystkich sprzeciwnosci losu, bylo to najlepsze , pierwsze w zyciu prawdziwe Halloween ! :)
Trick and Treats !


Jenny !

:)

Dzis duzymi literami moge napisac : HELLO, NOVEMBER ! Niestety wraz z rozpoczeciem sie tego miesiaca przyszlo takze spore ochlodzenie i wszystkim znane irlandzkie deszcze. I uwierzcie, po kilku dniach ciaglego deszczu, czlowiek moze nabawic sie depresji ! Ale jezeli wie, ze czego go masa milych rzeczy, stara sie nad tym panowac ! :)
 
O czym mowa ?
Jezeli mowimy o tym co bylo, to dwa tygodnie temu spedzilysmy z Agnieszka niesamowita niedziele, ktora nawiazywala do czasow, kiedy tu przyjechalam. Zakupy, kawa, rozmowy . Omom brakowalo mi tego ! A jako wisienke na torcie mialysmy swietna restauracje w Bray (Platform )  z pysznym jedzeniem, przystojnym menadzem i toaleta w szafie .. :D

Romantyczny nastroj na 'First wedding anniversary' ! :D

Napoje w sloikach !? :D




A w zeszla sobote spotkalam sie z Polskimi Au Pair w Dublinie,  oczywiscie jak zwykle jechalam jak z sercem w gardle, bo zazwyczaj te spotkania nie konczyly sie obiecujaco :D Ale tym razem bylo inaczej ! Wprawdzie nie obylo sie bez roznych, drobnych problemow, ale skonczylo sie milo, i mam nadzieje, ze szybko to powtorzymy ! :)
http://www.badbobs.ie/

Wszystkie patrza w inna strone :D
 
A jesli chodzi o przyszlosc  :
* Za dwa dni rozpocznie sie Traditional Christmas Market w Dublinie. Z racji, tego, ze ze swiat ciesze sie jak male dziecko, nie moge przestac o tym myslec :D
 
* Do przyjazdu Agi i Amisi pozostal juz tydzien !  (Aga siedzi jak na szpilkach :D ). Lada chwila zaczna sie porzadki i przygotowywania :D
 
* Do urlopu mam 12 dni . I po raz kolejny odczuwam niesympatyczne, a jednoczesnie mile , mieszane uczucia..

Dlaczego ? Po 1. podczas mojego tygodniowego pobytu (odejmijmy dni, w ktorych mam loty, bo wtedy jestem jak wyciagnieta z zycia :D), musze zalatwic wielee spraw, niekoniecznie milych .
Po 2. mnoza sie problem dot imprezy andrzejkowej, ktora organizuje. I po raz kolejny pojawia sie pytanie : Po co Ty sie za to bralas ? I wiecie co ? Po raz pierwszy, tego zaluje .. Nie dosc, ze nic nikomu nie pasuje : jedzenie, stroje, sala .... Co chwile kazdy zmienia zdanie, to na dodatek, nie ma nikogo, kto zechcialby pomoc, a jak zeby inaczej. Obiecalam sobie, ze to bedzie ostatnia impreza, w tym gronie, ktora organizuje , bo normalna radosc, ekscytacja, ktora mi zawsze towarzyszyla, zniknela gdzies, i jak widac, nie ma ochoty wracac..
Ale ! Nadal wierze, ze to wszystko sie zmieni, ze impreza sie uda, i ze bede sie jeszcze z tego smiac .. Oby ! :)
 
Btw. ktos ma pomysl na stroj andrzejkowy ? Bo mysle, ze 'Czerwony Kapturek' moze byc dosyc kontrowersyjny ... :D
 
* Do swiat juz tylko : 43 dni (Jezeli liczymy do Wigilii).

 Az ? Ciezko w to uwierzyc, dlatego, ze Irlandia wyglada tak, jakby swieta mialy byc za tydzien ( I nie mam tu na mysli sniegu :D). Sklepy wypelnione sa swiatecznymi ozdobami, jak i propozycjami na prezenty, wystawy sklepowe zachecaja do wejscia , a na ulicach miast , lada chwila zapala sie swiateczne lampki . Mistrzostwem sa dekoracje w centrach handlowych, m.in wspinajacy sie Mikolaj, czy spiewajace Gremliny :D No zyc, nie umierac ! :D









 
Uwierzcie, ja sie czuje jak w raju! W zeszla sobote, gdy robilam zakupy z dziewczynami w Jervisie, jak jakas nienormalna fotografowalam kazda drobna dekoracje (Ok, nie nazywajmy ich drobnymi :D). Do szczescia brakuje juz tylko sniegu i przyjaznej atmosfery z bliskimi . :)
Aczkolwiek ! Nie wiem jak to z tym wszystkim bedzie poniewaz postanowilam spedzic swieta Bozego Narodzenia w Irlandii, i mam ogromna nadzieje, ze beda nawet lepsze niz dotychczasowe ! :)
 
do u want free hug ? ;p
 
 
 
dekoracje w centrum handlowym :)
 
wspinajacy sie Mikolaj ;)
film mozna zobaczyc na moim Instragramie :)
 
 
Gremliny ! :d

Biorac pod uwage ostatnie , jak i nadchodzace dni, mysle, ze lubie swoje zycie. Bynajmniej ten 'zarys' jaki ono w tym momencie posiada. Ale ?
Jak wiecie, badz nie, w zyciu zawsze staram sie byc optymistka . Co prawda, zazwyczaj wkrada sie nuta histeryzmu, ale udaje mi sie o niej zapomniec. Na co dzien jestem pozytywnie nastawiona do ludzi i swiata, staram sie nie stwarzac niepotrzebnych problemow, nie przejmowac sie blahostkami , i usmiechac 24 h na dobe.
Tak bylo do niedawna, do kiedy nie dopadla mnie totalna jesienna chandra ... Urocze dnie stracily swoj urok, muzka brzmienie, ulubiona czekolada smak, slowa bliskich mi osob znaczenie, a ja zapal do zycia ...
Wszystko co do tej pory, nakrecalo mnie do dzialania, stracilo swoj sens, a ciagle powtarzanie, ze w koncu jest tak jakbym chciala, ze wszystko sie uklada, powinnam sie cieszyc, nie dawalo zadnych efektow .. Coraz bardziej wszystko mnie przytlaczalo, powodowalo, ze czulam sie smutna i sama, ze brakuje mi energii do zycia .. Przestalam dbac o diete, nie pamietam kiedy ostatni raz cwiczylam. Zaniedbalam bloga, i wrzucalam notki, na od tak, zeby nie bylo, wszystkie nowosci/informacje od przyjaciol przyjmowalam z irytacja . Nie docieralo do mnie, ze cos JEST NIE TAK . Myslalam, ze to tylko okres przejsciowy, zaraz minie. W planach mialam nowa diete, ciezkie treningi, wieksze zaangazowanie na blogu. Potrzebowalam czasu .. Czasu i rozmow z bliskimi osobami, ktore po wysluchaniu moich zalow i pretensji uswiadomili mi co sie ze mna dzieje.
Oficjalnie przyznaje sie do tego, ze jestem nadmiernie ambintna perfecjonistka z mania pracoholizmu .. Shit ! Jak to brzmi :D
Gdy cos idzie nie tak jakbym chciala, robi mi sie smutno i przykro, dlatego, ze zawsze daje z siebie 101% . Nie mowie, ze zajmuje sie milionem rzeczy na raz (sa lepsi) , ale praca, utrzymanie kontaktow z rodzina/przyjaciolmi, nauka jezyka, prowadzenie bloga, uczestniczenie w fundacji, nie zgubienie sie w tym wszystkim - to wymaga ogromnych pokladow energii i checi ..Czasem mam wrazenie, ze brakuje mi czasu na odpoczynek. Plus do tego, moj pedantyzm .. Obecnie objawia sie o wiele bardziej, niz kiedys. Nie lubie kiedy otacza mnie chaos (co powoduje, ze gdy bawie sie z dziewczynkami, zabawki sprzatam kilkanascie razy podczas jednej godziny -bez sensu-), w pokoju musze miec wszystko posprzatane, poukladane ( ubrania na wieszakach kolorami , kosmetyki kategoriami, rzeczy na szafce wielkoscia). Wszystko to, plus obecna aktualna pora roku wplynely na mnie dosyc negatywnie ..
Ale postanowilam to zmienic ! Czas sie ogarnac ! Chce znow usmiechac sie bez powodu, a jednoczesnie miec ich do tego miliony ! Chce znalesc w sobie sile i motywacje, zeby kierowac swoim zyciem, w takim kierunku, ktory sprawi, ze bede sie czula szczesliwa i spelniona, zmienic kilka rzeczy ! Nie chce nic obiecywac, szczegolnie publicznie. Bo mimo wszystko pojawia sie strach, ze cos sie nie uda.
Ale ! Wracam do diety, do cwiczen, do milego uczucia, kiedy moje palce kilkaja po klawiaturze, tworzac kolejny post, do tego, ze czuje sie potrzebna i szczesliwa ! Nie ukrywam, ze tego mi brakuje ! Ale wierze, ze to wroci !
because ?

selfie ;)


Wniosek ?
Pamietajcie, ze nie wszystko musi byc perfekcyjne. Wystarczy, zebyscie robili to co powoduje, ze jestescie szczesliwi ! :*
 
 
 Btw !
Przy okazji obiecalam sobie, ze zaczne wczesniej chodzic spac .. ;)
see u .
E.