21/08/2014

Just 24 days ! OMG !

Dzis notatka bogaata w zdjecia :D
I kolejny weekend , tydzien za nami !
Niestety na obiecany, okazjonalny post z okazji 6-miesiecy w Irlandii trzeba troche poczekac, i nie jest to tylko moja wina ! :D
Lada chwila powinien sie pojawic jako kolejna zakladka :)
Ale wracajac do rzeczywistosci.
W ostatnich tygodniach dzialo sie tak samo sporo , jak i w poprzednich !
Jezeli chodzi o dziewczynki to do perfekcji opanowaly wylaczanie telewizora i ucieczke z pokoju przez zamknieta bramke, takze jest naprawde ciekawie :D
A jesli chodzi o mnie ?
Miniony weekend spedzilam dosyc aktywnie . W sobote razem z A i dziewczynkami wybralam sie na wycieczke do Arklow. Oczywiscie przez przypadek zahaczylysmy o centrum handlowe, w ktorym zakupilam jakze to piekna farbe do wlosow (Nie mialysmy pojecia, ze tam jest centrum handlowe!), a takze poszlysmy na kawe do costy, ktora tak jak poprzednio okazala sie ohydna .. Ale najlepsza czescia soboty byl wieczor, kiedy razem z A wzielysmy sie za farbowanie wlosow. Uff kilka godzin z glowy :D

Arklow :)

oszukany bajgl !

W niedziele po raz ostatni widzialam sie z Katja, poniewaz w poniedzialek wracala do domu. W planach mialysmy spacer po jednej z wielu pieknych plaz w okolicy Booterstown, a nastepnie zakupy. Wszystko wydaje sie takie hmm normalnie spokojne . Ale oczywiscie tylko my moglysmy zapuscic sie tak gleboko, zeby miec problemy z wyjsciem z plazy bez mokrych butow, dojsc na nogach z Booterstown do Sydney Parade (I tam czekac 30 min na DART-a ), a nastepnie przymierzac dziwne rzeczy w sklepach w Dublinie :D
Nie ma co ukrywac, bawilysmy sie swietnie, ale mimo to, bylo nam troche smutno, bo wiedzialysmy, ze to nasz ostatni dzien razem i nie wiadomo kiedy znow sie zobaczymy. Oby jak najszybciej ! ♡
Booterstown!

oczywiscie moje wlosy mialy mnie totalnie w nosie :D

Katja :)


selfie w przebieralni :D

W tym tygodniu staram sie nadal prowadzic aktywny tryb zycia, niestety czasem ciezko z tym bywa. Ale ?!
We wtorek po pracy stwierdzilam, ze nie ma co siedziec w domu (mimo, ze za oknem deszcz..) i czas sie gdzies ruszyc. Wstrzymalam sie do godz. 17.40, poniewaz rzekomo po 18 mialo juz nie padac ( b. wazna rzecz - nigdy nie ufajcie pogodzie !!). A nastepnie ubrana w cienka parke , bez parasola (po raz pierwszy nie wzielam i oczywiscie mega padalo!), wybralam sie nad morze. Niestety po drodze jakis chochlik w mojej glowie uswiadomil mi, ze podczas mojego calego pobytu w Irlandii jeszcze nigdy nie szlam klifami z Bray do Greystones. Tak wiec, czemu nie wybrac sie dzis ? No i poszlam, oczywiscie majac swiadomosc, ze to 6 km! Po 40 min. drogi, pewna, ze przeszlam juz ponad polowe ukazala sie tabliczka z informacja, ze:
Bray - 2 km
Greystones - 4 km .
Takze, tak naprawde mialam za soba jedynie 1/3 , ale umiech na twarz i idziemy dalej . Jakies 15 min pozniej zaczelo padac, ale to taki lekki shower wiec nie ma co sie zalamywac. Niestety w momencie kiedy mijalam tabliczke informujaca, ze do Greystones pozostalo juz tylko 2 km, rozpadalo sie na dobre. Takze zmoklam, tak bardzo, ze nawet nie potraficie sobie tego wyobrazic.. :D
Pogoda uspokoila sie kiedy dochodzilam do centrum miasta i zaczelam poszukiwania stacji DART-a , gdyz nie mialam ochoty na powtorke z relacji (czyt. droge powrotna klifami).  :)
Cale zmeczenie i zmokniecie wynagrodzilam sobie goraca czekolada z piankami Marshmallow w McDonald-zie (bomba kaloryczna, ale jaka pyszna! ).
Ale najlepsza byla reakcja A, ktora po uslyszeniu calej historii stwierdzila, ze jestem nienormalna i lepszej pogody na taki spacer nie moglam sobie wybrac :D


piekna trasa DART-a

trampki musza byc :D

wreszcie widac Greystones !

zdecydowanie bardzo zmeczona :D

Takze, jest czwartek, a moj poziom energii wskazuje przerazajaco niski poziom.. To przez te pogode ! Ale czas zaczac sie ladowac , bo do best ever soboty w Dublinie juz tylko 9 dni !
 
...
Odkad pamietam powtarzam, ze czas w Irlandii leci niesamowicie szybko, ale teraz kiedy liczba dni spadla ponizej 40, to juz jakis wehikul czasu. Nim sie obejrzalam a tu do wyjazdu pozostalo 24 dni! I tak jak wczesniej nadal mam mieszane uczucia, I czuje, ze przepelnia mnie smutek, poprzedzajacy tesknote. Ale staram sie nie myslec o w tym tych kategoriach .  !

Zobacze sie ze znajomymi, w koncu odwiedze rodzicow, spedze wakacje w gronie najlepszych znajomych. Nic tylko sie cieszyc !
Ale co jeszcze ?
Jezeli chodzi o moje plany na przyszlosc to wygladaja one ciekawie, poniewaz rozpatruje dwie mozliwosci : ponowny wyjazd (moze przedluzenie programu Au Pair), badz powrot do Polski. Jest to powazna decyzja, takze nie moge jej podjac tak o, tym bardziej, ze nie dotyczy ona tylko mnie, ale takze moich najblizszych. Mysle, ze do konca sierpnia , wszystko sie wyklaruje i wtedy bedzie wiadomo :)
Teraz czas na angielski, bo naprawde sie opuscilam  ..
Mam nadzieje, ze was nie zanudzilam, i ze nadal czyta sie mojego bloga z przyjemnoscia.
Wiem, wiem, ze mialam pisac notatki takze w j.angielskim ale nie jest to takie latwe i potrzeba na to czasu, z ktorym ostatnio u mnie krucho. Ale obiecuje sie poprawic !
arabskie disco polo :D

Enjoy !
efie

No comments:

Post a Comment